SKIP_TO
aktualności aktualności

Żegnamy wieloletnią Szefową wydawnictwa – Panią Feliksę Kwiecińską (1947–2025)

nadesłane

Z wielkim żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Feliksy Kwiecińskiej (10 grudnia br.) – wieloletniej szefowej ówczesnego Działu Wydawnictw, bardzo zasłużonej dla Uniwersytetu Mikołaja Kopernika i niezwykle oddanej dla rozwoju Wydawnictwa i każdego z jego pracowników. W dniu Jej pogrzebu 19 grudnia żegnaliśmy Ją w ciepłych słowach wspomnień, bo chociaż 18 lat temu odeszła na emeryturę, to ciągle zachowujemy Ją we wdzięcznej pamięci.

„Wspomnienie jest formą spotkania” – jak powiedział libański pisarz i poeta Khalil Gibran, dlatego chcemy zachować pamięć o wspaniałej Koleżance, Redaktorce, Szefowej, po prostu dobrym Człowieku.

Feliksa Kwiecińska, a dla bliskich znajomych, w tym nas – współpracowników – po prostu Ela, zatrudniła się w Dziale Wydawnictw Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w 1975 roku, a już po sześciu latach awansowała na kierownika Wydawnictwa, którym była przez 26 lat. Ostatni raz w szerokim wydawniczym gronie widzieliśmy się z Elą, kiedy w 2007 roku odchodziła na emeryturę i wspólnie zorganizowaliśmy dla Niej spotkanie, aby wyrazić Jej naszą wdzięczność i wielki szacunek. Minęło od tamtego czasu 18 lat i w naszych sercach i pamięci nic się nie zmieniło, a wręcz wzmocniło. Wtedy dziękowaliśmy Jej za tak wiele lat pracy pod Jej kierownictwem. Już wtedy byliśmy wdzięczni za to, że tak umiejętnie i harmonijnie potrafiła kierować całym zespołem Wydawnictwa i to w skomplikowanych czasach transformacji technologicznej. Dzięki swojemu wrodzonemu talentowi dobrej organizacji pracy przeprowadziła Wydawnictwo z ery składu linotypowego i korekt szpaltowych do nowoczesnej epoki związanej z komputeryzacją i ekspresowym wydawaniem publikacji w trybie cyfrowym. To były skomplikowane czasy, jednak Ela w latach 90. i na początku lat dwutysięcznych potrafiła przestawić tryby wydawnicze na efektywną i owocną pracę, czego efektem były setki publikacji i niesamowity wprost produktywności. Spotykało się to z wielką wdzięcznością autorów, którzy bardzo doceniali Jej skuteczność i umiejętność dokonywania wprost cudów, aby w krótkim czasie wydać pilną publikację. Niesamowite było, że sama – gdy była taka potrzeba – również angażowała się w cykl wydawniczy jako doświadczona redaktorka, choć nie należało to do Jej zakresu obowiązków, dołączała do zespołu, aby przyspieszyć prace, i co najważniejsze – zawsze się udawało. 

Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy pracować pod kierownictwem Eli. Ona nas przyjmowała do pracy, cierpliwie uczyła zawodu nie tylko redaktora czy korektora, ale Jej kompetencje wkraczały także w obszar składu, dystrybucji publikacji i marketingu – tak istotnego we współczesnych czasach. Inspirowała nas zawsze do rozwoju i podnoszenia kwalifikacji, dzieliła się wiedzą i stwarzała warunki do własnego doskonalenia zawodowego, np. organizowała wyjazdy do drukarń, aby lepiej poznać cykl produkcyjny książki, na targi książki lub już w redakcji aranżowała rozmowy redakcyjne o niuansach pracy redaktora i korektora, co odbieraliśmy jako warsztaty zawodowe. 

Nie można nie wspomnieć o Jej umiejętności budowania zespołu pracowników, którzy lubią ze sobą współpracować i potrafią się zaangażować w sposób ponadstandardowy i w czasie pozaetatowym, kiedy sytuacja tego wymagała. Ela nie potrzebowała organizować tak modnych dziś spotkań integracyjnych, ponieważ w sposób naturalny stwarzała atmosferę wzajemnej życzliwości, na przykład otwierając przed nami swój dom i zapraszając bez wyjątku wszystkich pracowników – z jakiejś większej okazji – na kolację, a gościnność Jej jako Pani domu była ogromna, tym bardziej że miała również talent kulinarny i swoimi specjałami nas podejmowała. Dawała nam wsparcie zarówno na gruncie zawodowym, jak i prywatnym, gdyż interesowała się naszym życie, a to owocowało wzajemnym zaufaniem do siebie.

Jednak nie może to zmylić, że wpływało to jakoś negatywnie na dyscyplinę w pracy; nic bardziej mylnego, bo Ela była bardzo wymagająca i często krótko i formalnie załatwiała sprawy służbowe, była rzeczowa i konkretna. Trzeba było się pilnować, by nie podpaść i nie być wezwanym „na dywanik”. Koncentrowała się na wykonaniu zadań i kiedy książka miała dużą objętość, a termin jej wydania krótki, to rozdzielała dla każdego fragment i mówiła „wszystkie ręce na pokład” – co przynosiło oczekiwane efekty – nową, na czas wydaną publikację.

Antoine de Saint-Exupéry powiedział, że „Wielkość każdego zawodu polega może przede wszystkim na tym, że łączy ludzi. Istnieje tylko jeden luksus prawdziwy – luksus związków ludzkich” i o to właśnie nasza Szefowa potrafiła zadbać w środowisku pracy w naszym Dziale Wydawnictw.

Ela dzieliła się również z nami radościami swojego szczęśliwego życia prywatnego, była ogromnym wsparciem dla swojego męża prof. Zbigniewa Kwiecińskiego, a także dwojga dzieci i ich rodzin, a potem ukochanych wnuków. To była Jej dumna i radość, dlatego gdy osiągnęła wiek emerytalny, chciała już 100% swojego czasu poświęcić tylko najbliższym, dlatego bez żalu zakończyła etap pracy zawodowej.

Gdy odeszła na emeryturę, to wtedy jeszcze bardziej Ją doceniliśmy i wyraźnie zobaczyliśmy, ile zaangażowania i serca oddawała pracy w Wydawnictwie. Dlatego jeszcze raz chcemy Jej serdecznie podziękować jako współpracownicy za wspólne, dobre i owocne lata pracy oraz wyrazić naszą wdzięczność. Na koniec, korzystając z refleksji Alberta Einsteina, możemy w odniesieniu do naszej Szefowej powiedzieć:

„Śmierć nie jest kresem naszego istnienia, żyjemy w naszych dzieciach i następnych pokoleniach. Albowiem to dalej my, a nasze ciała, to tylko zwiędłe liście na drzewie życia”.

Mirosława Buczyńska

Przydatne linki